środa, 30 lipca 2014

Troszeczkę erotyki


Jest to jeden z fragmentów mojej książki, którą piszę już dobre pół roku i dalej nie potrafię jej skończyć. Nie ma tam wielu takich scen, ale ta wpadła w gust mojej przyjaciółki. Marta - to dla Ciebie ;)


Jego kuszący, słodki zapach przenikał jej nozdrza, wilgotne usta pieściły jej wargi, ciała idealnie pasowały do siebie, współgrały. Noc była chłodna, gwiazdy świeciły jasno, a ich blask przenikał do jego sypialni. Cienie rzucane na ciemną, hebanową podłogę, widma, naśladowały młodych, ale nie wyrażały tyle namiętności, pożądania ile oni sami. Plątanina rozpalonych ciał i lekkie drżenie jej warg . Ciche westchnienia obojga, jęki rozkoszy rozchodziły się echem po pokoju.

wtorek, 29 lipca 2014

tak na początek...

Jest wtorek, 29 lipca, piękna pogoda, a ja siedzę w domu, z laptopem na kolanach, opychając się lodami i zastanawiając się po co to wszystko. Parę razy próbowałam już pisać, książki, nie blogi, ale wydje mi się, że to nie dla mnie. Mam niepospolitą wyobraźnię, nietuzinkowy charakter w którym mieszam czułość, troskę, wrażliwość, niewinność, delikatność, cierpliwość, niezdecydowanie i empatię ze szczerością, złośliwością, zgryźliwością, egoizmem, stanowczością, antypatią, apodyktycznością i porywczością. Są chwile, w których sama siebie nie rozumiem, wściekam się na wszystkich, a najbardziej na kogoś, kogo kocham. Krzyczę bez powodu, szukam winy w ludziach, którzy nie są w żaden sposób powiązani z moim problemem. Jestem egoistką, bo zamiast szukać rozwiązania, prostego wyjścia z sytuacji, użalam się nad sobą i wywołuje tylko współczucie u chłopaka, który ceni mnie wyżej od swojego dobra, a powinien skarcić mnie za moje dziecinne zachowanie. On jest jedyną osobą żyjącą na Ziemi, która mnie zna i rozumie. Nie ufam tak nikomu, rodzicom, przyjaciółce, którą znam od przysłowiowej (choć u nas nie tylko) piaskownicy, dziewczynie, która o sobie powiedziała mi wszystko i jeszcze trochę, i do której zwracają się moi przyjaciele i wrogowie, aby ich wsparła i zrozumiała. Ja mam tylko jednego takiego chłopaka, któremu powierzyłabym życie. Ale jego też ranię, wyżywam się na nim. Jestem pustą, zimną egoistką. Pogodziłam się z tym bo  musiałam, żyłam nienawidząc siebie
Pare dni temu, w niedziele, spotkałam się z Bartkiem (imię jest nieprawdziwe, użyję go tutaj, aby pisać śmiało o moim przyjacielu) i obiecałam mu, że przestane pesymistycznie patrzeć na świat, zacznę myśleć o konsekwencjach moich słów zanim je wypowiem, a nie po fakcie dokonanym. Mojemu drugiemu przyjacielowi, nie tak bardzo zaufanemu, ale także opiekuńczemu i pewnemu swoich rad obiecałam, że wrócę do treningów, na których będę wyładowywać swoją energię. Sobie obiecałam, że zacznę ufać ludziom i przestane robić z siebie niewinnej dziewczynki, która potrzebuje opieki i koszuli, w którą się wypłacze. Do tego wszystkiego - zacznę dotrzymywać danych obietnic. A jeśli się nie uda, Nie! Uda się! Może nie za pierwszym razem, może nie za drugim, ale w końcu się uda. I ja to wiem.